Melchior Wańkowicz patronem roku 2024

Na zdjęciu widać mężczyznę na tle gór

Sejm Rzeczypospolitej, w uznaniu zasług dla polskiego dziennikarstwa, a także za pisarską odwagę i rzetelność, mianuje Melchiora Wańkowicza (ur. 1891/1892, zm. 1974) Patronem Roku 2024.

Jak uchwalili Posłowie: „Melchior Wańkowicz – reportażysta i pisarz – był jednym z najwybitniejszych polskich dziennikarzy w historii. Nazywany ojcem reportażu, wypełniał znakomicie to, co składa się na misję dziennikarską: opisując rzetelnie rzeczywistość, służyć wspólnocie”.

Autor zdjęcia nieznany, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=10298460

Słynny reportażysta był człowiekiem wielu specjalności nim stał się klasykiem prozy polskiej. Jako autor artykułu Szkoła polska w życiu narodu debiutował wprawdzie (pod pseudonimem Jerzy Łużyc) już w roku 1909, jednak krótko po ukończeniu Szkoły Nauk Politycznych w Krakowie (gdzie studiował także prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim) został wcielony do wojska rosyjskiego (1914). Szczęśliwie zdołał szybko zrejterować, wymawiając się fałszywym zaświadczeniem o niezdolności do służby w armii.

W latach międzywojnia kontynuował studia prawnicze w Warszawie, był też korespondentem wojennym „Gazety Warszawskiej”, naczelnikiem Wydziału Prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wreszcie – twórcą i redaktorem naczelnym Towarzystwa Wydawniczego „Rój” (aż do wybuchu II wojny światowej). Na dwudziestolecie (począwszy od roku 1919) datować należy też pierwsze próby czysto literackie Wańkowicza, ale i zajęcia cokolwiek nieoczekiwane, w tym stanowisko doradcy reklamowego Związku Cukrowników Polskich (mowa o haśle reklamowym „cukier krzepi”).

W 1930 roku zostaje członkiem polskiego PEN-Clubu, w ostatnich latach przed wybuchem wojny zamieszkuje z rodziną na warszawskim Żoliborzu. We wrześniu 1939 r. pracuje jako korespondent wojenny, krótko przed kapitulacją Warszawy ucieka do Rumunii. Wtedy właśnie, jak wnosić trzeba po rozważaniach Jerzego Święcha, rozpoczyna się okres najaktywniejszej działalności dziennikarskiej Wańkowicza, w tym związanej z pracą w terenie, selekcją materiału, poszukiwaniem świadków zdarzeń. Opracowywał relacje żołnierzy i na ich podstawie zaczął tworzyć właściwą, jak się zwykło twierdzić, „legendę Września”, zresztą wielokrotnie jeszcze opracowywaną, wraz ze zdobywaniem kolejnych lat dystansu i oczywiście materiałów czy świadectw.

Nie zawsze poczucie prawdy i sprawiedliwości przyczyniało Wańkowiczowi wielbicieli, nie zawsze sprzyjało też polskiej racji stanu, gdyż ojciec reportażu polskiego był „impregnowany na patriotyczny frazes i bogoojczyźniany banał”, „Wańkowicz niemało wysiłku poświęcił na demaskowanie pozorów bohaterstwa”. Z kolei „talent urodzonego gawędziarza”, „rozmiłowanie w dygresjach, luźnych refleksjach” nadawało jego pisarstwu „pozór osobistej rozmowy, łatwo wciągającej czytelnika do partnerskiej gry z autorem”. Z tego też względu już te pierwsze pisma z Września ‘39 złożyły się na fragment „wielkiej, ogólnonarodowej dyskusji, która podzieliła opinię Polaków za granicą”. Taką cenę płacił – i jeszcze nie raz to się zdarzyło – za dziennikarski obiektywizm, połączony z wieloletnią tułaczką, był bowiem też Wańkowicz w Palestynie i na Cyprze, gdzie dalej posługiwał się studenckim pseudonimem Jerzy Łużyc (zob. J. Święch, Literatura polska w latach II wojny światowej, Warszawa 1997, s. 397-399).

Najważniejszym z pomników, jakie Wańkowicz pozostawił, jest niewątpliwie Bitwa o Monte Cassino (lub pod tytułem Monte Cassino – wersja skrócona przez PRL-owską cenzurę w roku 1958). Potężny, trzytomowy reportaż stanowi pokłosie relacji Wańkowicza z II. Korpusem Armii Polskiej na Wschodzie – to sam Jerzy Giedroyc przyuważył uchodźcę-Wańkowicza w Jerozolimie i interweniował u generała Andersa, by ten uczynił pisarza urzędnikiem w armii. U boku Korpusu Wańkowicz zawędrował aż na pierwsze linie frontu pod Monte Cassino.

Do Polski wrócił w roku 1958 na fali „odwilży”. Jak przypomnieli Posłowie, mianując Wańkowicza Patronem Roku 2024: „Podpisanie Listu 34 w proteście przeciwko polityce kulturalnej PRL spowodowało, że stał się ofiarą nagonki i został skazany na trzy lata więzienia. W areszcie spędził pięć tygodni – wobec powszechnego oburzenia władze komunistyczne musiały wstrzymać wykonanie wyroku”. Zresztą warto zaznaczyć, że regularnie inwigilowany „Pisarz” (pod takim bowiem kryptonimem figurował w materiałach SB) długo jeszcze był z władzą na bakier. Jak przypominała Joanna Siedlecka: „Teczka na Melchiora Wańkowicza […] liczy dziewięć tomów […] ogromem ubeckiego dossier przebija go jedynie Antoni Słonimski, którego teczka liczy tomów dwanaście”. Część jednak zniszczono, stąd drugie miejsce Wańkowicza (J. Siedlecka, Obława. Losy pisarzy represjonowanych, Warszawa 2005, s. 233).

Publikacje o Wańkowiczu dostępne w Czytelni Naukowej nr XVI i w filiach Biblioteki Publicznej Dzielnicy Żoliborz:

A. Ziółkowska-Boehm, Wokół Wańkowicza, Warszawa 2019.

Wańkowicz krzepi. Z Melchiorem Wańkowiczem rozmawia Krzysztof Kąkolewski, Warszawa 1973.

A. Ziółkowska, Na tropach Wańkowicza, Warszawa 1999.

M. Kurzyna, O Melchiorze Wańkowiczu – nie wszystko, Warszawa 1975.

J. Siedlecka, Obława. Losy pisarzy represjonowanych, Warszawa 2005.

Dzieła pióra Melchiora Wańkowicza w zbiorach żoliborskich bibliotek: link do katalogu

Wykład Wańkowicz wciąż krzepi Barbary Riss udostępniony przez Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie:

Wspomnienie Wańkowicza z bitwy o Monte Cassino z okazji jej 75. rocznicy: